Wakacyjne refleksje o miłości

    982363_76001257-rozmowa.jpg
Zbliża się okres wakacyjny, czas leniwej beztroski, wspólnych wyjazdów z przyjaciółmi. To też szansa na zawarcie wielu nowych znajomości, być może niektóre z nich przetrwają lata.

 

U mnie zbliża się czas refleksji...

To właśnie w wakacje poznałam miłość mojego życia. Wtedy nawet nie przypuszczałam, że ten chłopiec z gitarą w przyszłości zostanie moim mężem. Zaczęło się od rozmów przy ognisku, bardzo długich rozmów. Wspólne marzenia, fascynacje...

Wychodziłam za mąż jako 21-latka. Znajomi się dziwili, że tak szybko, że prawie się nie znamy, że jestem taka młoda. Pewnie w ciąży. Mówili: szybki ślub, szybki rozwód. My wiedzieliśmy, że jesteśmy tylko dla siebie, na zawsze, że się kochamy. Ani przez chwilę się nie wahałam.

 

Czym jest dla nas miłość?

To dzielenie się smutkiem i radością, sukcesem i porażką. To rezygnacja z własnego egoizmu, własnych wygód dla ukochanego człowieka. Miłość to codzienność: wynoszenie śmieci, robienie zakupów, naprawa cieknącego kranu. Miłość to każdy ugotowany obiad przyprawiony odrobiną serca - pewnie dlatego mój mąż twierdzi, że świetnie gotuję. To również nasze kłótnie. Ale kłócić też trzeba się z miłością. Tak, aby nie ranić siebie nawzajem. Przez te kilka lat małżeństwa nauczyłam się nie przywiązywać uwagi do spraw błahych, a skupiać się tylko na tym, co istotne. I każdy dzień traktować, jakby miał być tym ostatnim. Zawsze wybaczyć przed zachodem słońca.

Wisienką na torcie miłości są nasze dzieci - syn, który jest już z nami, i te które dopiero się pojawią. To również trud wychowawczy, jak i łaski płynące z tego stanu.

Kilka lat wspólnej drogi za nami, jeszcze sporo przed nami - ale wierzę, że wspólnie pokonamy wszystkie trudności. On mnie podniesie, gdy ja upadnę, ja go przytrzymam, gdy on się potknie.

To wszystko jest piękne i niesamowite. Jestem pewna, że w naszym życiu musi "maczać palce" ktoś trzeci. Kto? Odpowiedź jest tylko jedna - Bóg.

 

Kasia

Komentarze

Script logo